środa, 25 marca 2020

W domowym zaciszu

   Kolejne obostrzenia zostały wprowadzone w związku z koronawirusem. Dla wielu osób jest to bardzo ciężki czas. Doskonale wiemy w jaki sposób izolacja działa na ludzką psychikę. Dlatego warto pamiętać, żeby czas spędzony w domu nie był czasem piżamowego królestwa. Otóż nawet tak banalna rzecz jak ubranie się czy przygotowanie rozkładu dnia ma znaczenie. Zupełnie inaczej się funkcjonuje zachowując tak zwaną "higienę" podczas przebywania w domu. Oczywiście tutaj jest to rozumiane jako wsparcie zdrowia psychicznego, które przez pozornie nieistotne działanie może zostać nadszarpnięte.
   Otóż pozostając w łóżku wyrządzamy sobie krzywdę. Jeśli dotąd pracowaliśmy na pełny etat a teraz nie możemy wyjść z domu, to dla psychiki będzie to spora zmiana. Warto zatem ubrać się, przygotować listę zajęć - może trochę pracy zdalnej, jeśli ktoś ma taką możliwość, godziny posiłków, strefę pracy i tak dalej. Można poleniuchować dzień czy dwa, ale bez przesady. Brak kontaktu z ludźmi, izolacja, lęk przed wirusem - wpływają na Nas bardzo niekorzystnie. To oddziaływanie nie wystąpi od razu. Nagromadzać się będzie stopniowo i nawet nie zauważymy, kiedy pojawi się poważny problem. Dlatego zachęcamy, żeby nawet pozostając w domu - dbać o ten czas. Dzięki zdrowemu podejściu będzie łatwiej wdrożyć się w codzienne obowiązki po powrocie do codzienności. A że do niej wrócimy to pewne - nie wiadomo jednak na razie kiedy. Warto myśleć o tej przyszłości, nie załamywać się tylko iść mimo wszystko do przodu. Lęk puka do Naszych drzwi na każdym kroku, ale możemy go nie wpuścić. Nie pozwólmy, żeby lęk odebrał Nam życie. Mimo wszystko cieszmy się chwilami z bliskimi, korzystajmy z czasu wolnego. Co ma być to będzie. Zamartwianie się nic nie da. Wiemy, że łatwo powiedzieć, a gorzej zrobić, ale w końcu to Nasze życie i starajmy się zachować nad nim kontrolę.

sobota, 21 marca 2020

Odrobina ciepła...

    Zazwyczaj piszę w imieniu całego Zespołu Jeleniej Strugi, ale dzisiaj wyjątkowo napiszę w swoim własnym. Chciałabym się Wam przedstawić, żebyście wiedzieli, kto dodaje wpisy na bloga. Otóż jestem częścią Jeleniej Strugi już prawie 2 lata. Pracuję w Recepcji i mam na imię Katarzyna. Liczę 30 wiosen i jestem osobą dość wrażliwą o lekkim piórze, dzięki czemu mogę swobodnie prowadzić bloga.
   Wróciłam do pracy po kilkumiesięcznej przerwie raptem 2 miesiące temu. Niestety, ale nie jest to sprzyjający czas. Od kilku dni atmosfera w okolicy jest ciężka. Ludzie są przygnębieni i przestraszeni. Boją się o siebie, o bliskich, o pracę. Dlaczego o tym piszę? Z bardzo prostego powodu. Razem zawsze raźniej. Mimo, że nie możemy Was gościć w progach Hotelu, to pozostaniemy z Wami choćby własnie poprzez bloga. Na chwilę obecną nikt nie powinien być sam, prawda?
   Poprzez swoje wpisy chcę pokazać, że nie jesteście sami w swoim niepokoju. My tutaj również to przeżywamy. Wierzcie mi lub nie - puste progi Jeleniej Strugi napawają smutkiem. Jednak wszyscy razem i każdy z osobna mamy nadzieję, że to się skończy i będziemy mogli żyć na nowo.
   W tej jednak chwili chcę pokazać, że jesteśmy ludźmi z krwi i kości i mentalnie - jesteśmy z Wami. Przeżywamy ten sam lęk, również boimy się wychodzić na ulicę, unikamy miejsc, gdzie mogą się gromadzić ludzie. I pomyśleć, że jeszcze niedawno sytuacja nie wyglądała az tak źle...
   Chciałam Wam napisać, żebyście na siebie uważali. Dbajcie o siebie, o bliskich. Dbajcie o właściwe odżywianie, o ilość i jakość snu. Wiem, że się boicie i patrzycie w przyszłość z niepokojem. Ja również. Niemniej jednak - zamartwianie się nic nie da. Rzeczywistość obecnie jest jaka jest i pozostaje ją zaakceptować. Wiem, że wielu z Was znalazło się w ciężkiej sytuacji. Wierzcie mi - wiem o tym aż za dobrze. Dlatego chciałam Wam napisać, że jesteśmy z Wami. Ja i cały Zespół Jeleniej Strugi. Nie traćcie nadziei, że będzie lepiej, nie poddawajcie się, nie ulegajcie lękom. To najgorsza rzecz, którą można obecnie zrobić.
   Mam nadzieję, że moje słowa komuś dodadzą otuchy, komuś dadzą iskierkę ciepła i nadziei...
Na dziś myślę, że wystarczy. Pamiętajcie - nie jesteście z tym wszystkim sami...

piątek, 20 marca 2020

Zatrzymani w czasie...

    Jest to czas kryzysu. Większego niż z początku zakładaliśmy. Dlatego po długiej przerwie postanowiliśmy się odezwać...
Zanim zapadła decyzja o okresowym zamknięciu wszystkim wydawało się, że wprowadzono niepotrzebną panikę. Staraliśmy się żyć i pracować normalnie. Jednak niestety sytuacja praktycznie z dnia na dzień zrobiła się bardzo groźna. Zapadła decyzja o tym, że się zamykamy. Z początku nie bardzo to do Nas docierało. Dopiero po jakimś czasie, kiedy przyszło do odwoływania rezerwacji - na widok pustki w systemie - pociekła łza. Dotarło, że hotel zamknięto. Patrzymy w przyszłość z niepokojem. Jest to ciężki czas dla Wszystkich. Bardzo tęsknimy za ludźmi, za Gośćmi, ale wiemy, że zatrzymanie wirusa jest sprawą nadrzędną. Mamy mocne postanowienie, by przetrwać. Tak jak Wszyscy - jesteśmy niespokojni, boimy się...
Wiemy niestety, że nie jesteśmy kuloodporni i wiemy, że świat już nie będzie taki sam. Możemy walczyć i próbować wrócić do normalności, ale jednak to nie będzie to samo. Zbyt wiele się zdarzyło, zbyt wiele lęku zasmakowaliśmy. Bardzo chcemy stworzyć tutaj ciche, spokojne, ciepłe miejsce, gdzie można będzie znaleźć azyl. Na razie jednak tkwimy w zamrożeniu. Czekamy. Liczymy dni i staramy się nie rozklejać. Mamy też nadzieję, że osoby, które do Nas przyjeżdżają znów zawitają po tym wszystkim. Mamy nadzieję, że będą zdrowi, a stan zagrożenia minie. Na chwilę obecną wszystko jest zamrożone, zatrzymane w czasie. Jakbyśmy utknęli w wielkiej bańce z nadzieją, że ta za chwilę pęknie i świat znów ruszy z kopyta...
To jednak jedynie pobożne życzenia, ponieważ świat będzie potrzebował czasu, żeby dojść do względnej równowagi. Będzie opłakiwał tych, którzy odeszli, będzie liczył straty i próbował wrócić na tory bez koronawirusa. Powoli, stopniowo...
Jest to smutny czas. I w tym szczególnym czasie zatrzymajmy się na chwilę. Świat pędził, galopował, gnał przed siebie z zawrotną szybkością. Nagle stanął. Warto się teraz zastanowić, co jest tak naprawdę najważniejsze. Wielka gonitwa została na chwilę zatrzymana. Boimy się. Tak...nie wstydzimy się do tego przyznać. Kiedy sięgamy w głąb siebie, to pojawia się coś ciepłego. Chęć znalezienia się w miejscu, gdzie są najbliżsi. By móc być z Nimi, przytulić Ich...
Ten wieczny pęd, stres, brak czasu...
Z jednej strony, to straszny czas. Z drugiej jednak szansa na bycie z tymi, których kochamy. Myślę, że to właśnie tej strony medalu należy się uczepić. To ona zapewnia przetrwanie. Takie światełko w tunelu. Zawsze warto zwracać uwagę na te dobre strony i trzymać się ich, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach i jakoś spokojniej to wszystko znieść. Kiedyś to się skończy. Potrzeba jeszcze trochę czasu, ale pamiętajmy, że i na pandemię przyjdzie kres...