piątek, 20 marca 2020

Zatrzymani w czasie...

    Jest to czas kryzysu. Większego niż z początku zakładaliśmy. Dlatego po długiej przerwie postanowiliśmy się odezwać...
Zanim zapadła decyzja o okresowym zamknięciu wszystkim wydawało się, że wprowadzono niepotrzebną panikę. Staraliśmy się żyć i pracować normalnie. Jednak niestety sytuacja praktycznie z dnia na dzień zrobiła się bardzo groźna. Zapadła decyzja o tym, że się zamykamy. Z początku nie bardzo to do Nas docierało. Dopiero po jakimś czasie, kiedy przyszło do odwoływania rezerwacji - na widok pustki w systemie - pociekła łza. Dotarło, że hotel zamknięto. Patrzymy w przyszłość z niepokojem. Jest to ciężki czas dla Wszystkich. Bardzo tęsknimy za ludźmi, za Gośćmi, ale wiemy, że zatrzymanie wirusa jest sprawą nadrzędną. Mamy mocne postanowienie, by przetrwać. Tak jak Wszyscy - jesteśmy niespokojni, boimy się...
Wiemy niestety, że nie jesteśmy kuloodporni i wiemy, że świat już nie będzie taki sam. Możemy walczyć i próbować wrócić do normalności, ale jednak to nie będzie to samo. Zbyt wiele się zdarzyło, zbyt wiele lęku zasmakowaliśmy. Bardzo chcemy stworzyć tutaj ciche, spokojne, ciepłe miejsce, gdzie można będzie znaleźć azyl. Na razie jednak tkwimy w zamrożeniu. Czekamy. Liczymy dni i staramy się nie rozklejać. Mamy też nadzieję, że osoby, które do Nas przyjeżdżają znów zawitają po tym wszystkim. Mamy nadzieję, że będą zdrowi, a stan zagrożenia minie. Na chwilę obecną wszystko jest zamrożone, zatrzymane w czasie. Jakbyśmy utknęli w wielkiej bańce z nadzieją, że ta za chwilę pęknie i świat znów ruszy z kopyta...
To jednak jedynie pobożne życzenia, ponieważ świat będzie potrzebował czasu, żeby dojść do względnej równowagi. Będzie opłakiwał tych, którzy odeszli, będzie liczył straty i próbował wrócić na tory bez koronawirusa. Powoli, stopniowo...
Jest to smutny czas. I w tym szczególnym czasie zatrzymajmy się na chwilę. Świat pędził, galopował, gnał przed siebie z zawrotną szybkością. Nagle stanął. Warto się teraz zastanowić, co jest tak naprawdę najważniejsze. Wielka gonitwa została na chwilę zatrzymana. Boimy się. Tak...nie wstydzimy się do tego przyznać. Kiedy sięgamy w głąb siebie, to pojawia się coś ciepłego. Chęć znalezienia się w miejscu, gdzie są najbliżsi. By móc być z Nimi, przytulić Ich...
Ten wieczny pęd, stres, brak czasu...
Z jednej strony, to straszny czas. Z drugiej jednak szansa na bycie z tymi, których kochamy. Myślę, że to właśnie tej strony medalu należy się uczepić. To ona zapewnia przetrwanie. Takie światełko w tunelu. Zawsze warto zwracać uwagę na te dobre strony i trzymać się ich, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach i jakoś spokojniej to wszystko znieść. Kiedyś to się skończy. Potrzeba jeszcze trochę czasu, ale pamiętajmy, że i na pandemię przyjdzie kres...

2 komentarze:

  1. Witajcie. Zło PRZEMINIE. Wrócimy do życia, do siebie i do Was, droga Jelenia Strugo. Już tęsknimy. Do zobaczenia!!!

    OdpowiedzUsuń